-Ta ciąża tylko niszczy nasz związek- wydarł się na ciebie
wściekły Harry
-To dziecko nie jest niczemu winne- odpowiedziałaś, a w twoich oczach zebrały się łzy
-Właśnie jest.! Ono nas poróżniło. Magia zniknęła- powiedział i odwrócił się
-Dobrze to wiedzieć- powiedziałaś przez łzy. Weszłaś ostrożnie po schodach i zamknęłaś się w jednym z pokoi. Położyłaś się na łóżku i podciągnęłaś nogi tyle ile pozwalał ci brzuch. Łez sobie nie oszczędziłaś. Miałaś totalny mentlik w głowie. Na samym początku był taki szczęśliwy, a teraz ciągle się o to kłócicie. Za każdym razem powtarza ci, że to dziecko nie powinna istnieć. Bardzo bolą cię jego słowa. A gdy dzisiaj powiedział, że magia między wami prysła, coś w tobie pękło.
Usłyszałaś głośny trzask drzwiami. Przykryłaś się kołdrą i zasnęłaś.
Obudził cię brzuch brzucha. W ciągu tych 9 miesięcy zdarzało ci się to nie raz, więc nie przejęłaś się bardzo tym. Leżałaś spokojnie jak zawsze, lecz ból zaczynał się nasilać coraz bardziej, aż stał się już nie do zniesienia
-Harry!- krzyknęłaś. Miałaś nadzieję, że już wrócił, ale odpowiedziała ci pustka- Harryyyy!- zawołałaś jeszcze raz. Wzięłaś swoją komórkę z szafki obok łóżka i wybrałaś jego numer. Czekałaś aż odbierze, ale na marne. Dzwoniłaś jeszcze 3 razy, lecz nie odebrał oni razu. Ból stał się tak silny, że aż się rozpłakałaś. Wybrałaś numer na pogotowie. Jąkając się podałaś adres i krótko opowiedziałaś sytuację. Schowałaś telefon do kieszeni. Chwyciłaś się za brzuch. Dopiero teraz poczułaś, że łóżko jest mokre. Chwilę później do domu wbiegli sanitariusze i zabrali cię do karetki. Droga do szpitala strasznie się dłużyła. Gdy wreszcie tam dojechaliście od razu doktor cię zbadał
-Musi pani urodzić teraz- powiedział do ciebie spokojnie, później zawołał pielęgniarki
-Nie, nie jestem gotowa. Gdzie Harry- mówiłaś przez zły
-Nie ma czasu. Nie ma czasu, dziecko się dusi- zabrali cię na salę porodową. Podczas rodzenia czułaś ogromny ból, jakby coś rozrywało cię od środka. Usłyszałaś płacz. Zapomniałaś o bólu i uśmiechnęłaś się. Pielęgniarka wzięła dziecko i poszła zrobić niezbędne sprawy. Zrobiło ci się strasznie słabo
-Coś poszło nie tak. Zawołać lekarzy. Ona krwawi!-wydzierał się lekarz. Z każdą sekundą świat widziłaś coraz bardziej za mgłą. Aż oczy ci się zamknęły.
-To dziecko nie jest niczemu winne- odpowiedziałaś, a w twoich oczach zebrały się łzy
-Właśnie jest.! Ono nas poróżniło. Magia zniknęła- powiedział i odwrócił się
-Dobrze to wiedzieć- powiedziałaś przez łzy. Weszłaś ostrożnie po schodach i zamknęłaś się w jednym z pokoi. Położyłaś się na łóżku i podciągnęłaś nogi tyle ile pozwalał ci brzuch. Łez sobie nie oszczędziłaś. Miałaś totalny mentlik w głowie. Na samym początku był taki szczęśliwy, a teraz ciągle się o to kłócicie. Za każdym razem powtarza ci, że to dziecko nie powinna istnieć. Bardzo bolą cię jego słowa. A gdy dzisiaj powiedział, że magia między wami prysła, coś w tobie pękło.
Usłyszałaś głośny trzask drzwiami. Przykryłaś się kołdrą i zasnęłaś.
Obudził cię brzuch brzucha. W ciągu tych 9 miesięcy zdarzało ci się to nie raz, więc nie przejęłaś się bardzo tym. Leżałaś spokojnie jak zawsze, lecz ból zaczynał się nasilać coraz bardziej, aż stał się już nie do zniesienia
-Harry!- krzyknęłaś. Miałaś nadzieję, że już wrócił, ale odpowiedziała ci pustka- Harryyyy!- zawołałaś jeszcze raz. Wzięłaś swoją komórkę z szafki obok łóżka i wybrałaś jego numer. Czekałaś aż odbierze, ale na marne. Dzwoniłaś jeszcze 3 razy, lecz nie odebrał oni razu. Ból stał się tak silny, że aż się rozpłakałaś. Wybrałaś numer na pogotowie. Jąkając się podałaś adres i krótko opowiedziałaś sytuację. Schowałaś telefon do kieszeni. Chwyciłaś się za brzuch. Dopiero teraz poczułaś, że łóżko jest mokre. Chwilę później do domu wbiegli sanitariusze i zabrali cię do karetki. Droga do szpitala strasznie się dłużyła. Gdy wreszcie tam dojechaliście od razu doktor cię zbadał
-Musi pani urodzić teraz- powiedział do ciebie spokojnie, później zawołał pielęgniarki
-Nie, nie jestem gotowa. Gdzie Harry- mówiłaś przez zły
-Nie ma czasu. Nie ma czasu, dziecko się dusi- zabrali cię na salę porodową. Podczas rodzenia czułaś ogromny ból, jakby coś rozrywało cię od środka. Usłyszałaś płacz. Zapomniałaś o bólu i uśmiechnęłaś się. Pielęgniarka wzięła dziecko i poszła zrobić niezbędne sprawy. Zrobiło ci się strasznie słabo
-Coś poszło nie tak. Zawołać lekarzy. Ona krwawi!-wydzierał się lekarz. Z każdą sekundą świat widziłaś coraz bardziej za mgłą. Aż oczy ci się zamknęły.
Fajnie piszesz. Podoba mi się twój styl. Przyznam nie jestem fanką One Direction i lubię tylko Zayna i Luisa, lecz nie zmienia to faktu że podoba mi się twój blog. A początek i końcówka to aż wzruszyło
OdpowiedzUsuńsaga-przeznaczenie.blogspot.com
Tak na przyszłość, piszę się "Louis'a", a nie "Luisa"
UsuńA co do imagina, to jest fajny :P